Przejdź do zawartości

Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zna pan cenę?
— Tak.
— I zgadza się pan na nią?
— Zgadzam się na wszystkie pańskie warunki.
— Ah! — zdumiał się Anglik — ależ.... pan odmówił... dla siebie...
— Chodziło o mnie, panie Holmes. Teraz chodzi o kobietę... o kobietę, którą kocham. U nas we Francyi widzi pan, mamy poglądy zupełnie specyalne na te rzeczy. I dlatego, że się ktoś nazywa Lupin, bynajmniej nie będzie postępował inaczej... Przeciwnie!
Mówił to bardzo naturalnie. Holmes nieznacznie skłonił głowę i rzekł:
— A więc niebieski dyament?
— Weź pan tę laskę, tam w kącie, przy kominku. Ściśnij pan jedną ręką gałkę, a drugą pokręć śrubkę żelazną w drugim końcu laski...
Holmes wziął laskę, pokręcił śrubkę, a odkręcając uczuł, że gałka się rozdwaja. Wewnątrz gałki znalazł kulkę gipsu, a w kulce dyament.