Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tego dyamentu właśnie potrzebuję.
— Niemożebne. Tysiąckrotnie żałuję.
— Obiecałem go hrabinie de Crozon. Będę go miał.
— Jakże go pan mieć będzie, kiedy jest w mojem posiadaniu?
— Będę go miał właśnie dlatego, że jest w pańskiem posiadaniu.
— Więc ja go panu oddam?
— Tak.
— Dobrowolnie?
— Kupię go od pana.
Lupina ogarnęła wesołość.
— Jest pan prawdziwym synem swej ojczyzny! Traktuje to pan, jak interes.
— Bo to jest interes.
— A co mi pan da wzamian?
— Wolność panny Destange.
— Jej wolność? Ależ nie słyszałem, aby była aresztowana!
— Dostarczę Ganimardowi wskazówek potrzebnych. Pozbawiona pańskiej opieki, zostanie aresztowana i ona także.
Lupin znów poweselał.
— Drogi panie, pan mi ofiaruje to, czego nie posiada. Panna Destange jest w bezpiecznem miejscu i niczego się nie obawia.