Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nież ślady, pozostawione przez Lupina i jego towarzyszkę, i zbliżył się do skrzyni.
Wydał nagły okrzyk i przypadł do ziemi. Holmes rzucił się na niego. Było to sprawą jednej sekundy, człowiek znalazł się rozciągnięty na ziemi z nogami unieruchomionemi i rękami związanemi.
Anglik pochylił się nad nim.
— Ile chcesz, by powiedzieć?... by powiedzieć, co wiesz?...
Człowiek odpowiedział uśmiechem tak wymownej ironii, że Holmes zrozumiał bezcelowość swego pytania. Zadowolnił się przeto opróżnieniem kieszeni swego jeńca, ale poszukiwania dały mu zaledwie pęk kluczy, chustkę do nosa i pudełko tekturowe, a w niem ze dwadzieścia granatów, podobnych do tych, jakie sam znalazł przed chwilą. Skromna zdobycz!
A teraz co zrobić z tym człowiekiem? Czekać, aby jego przyjaciele przybyli mu na pomoc i wszystkich ich wydać w ręce policyi? Na co by się to zdało? Jaką korzyść stąd osiągnie przeciw Lupinowi? Wahał się, wreszcie przegląd pudełka nasunął mu de-