Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Arsena Lupin?
— Tak.
— Jeśli go pan ma, jak przed chwilą, mogę się położyć. Wreszcie chodźmy do komisaryatu.
Poszli na ulicę Mesnil, a stamtąd do mieszkania komisarza p. Decointre. Potem z eskortą sześciu ludzi powrócili na ulicę Chalgrin.
— Co nowego? — zapytał Holmes dwu ajentów na straży.
— Nic.
Brzask pobielił niebo. Wydawszy rozporządzenia, komisarz zadzwonił i skierował się do loży odźwiernej.
Przerażona tem najściem, drżąca kobieta odpowiedziała, że niema lokatorów na parterze.
— Jakto niema lokatorów! — zawołał Ganimard.
— Ale nie, to ci dwaj z pierwszego panowie Leroux urządzili dół dla rodziców ze wsi...
— Jednego pana i damy?
— Tak.
— Którzy przyjechali wczoraj wieczór z nimi?