Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rankiem Wilson zbudził się znużony i zziębnięty. Lekki szelest zwrócił jego uwagę: Sherlock Holmes na kolanach, zgięty we dwoje, obserwował przez lupę źdźbła kurzu i ślady białej kredy, tworzące cyfry, prawie zatarte — te cyfry zapisywał uważnie w notesie.
W towarzystwie Wilsona, którego ta praca zaciekawiała bardzo, zbadał każdy pokój i w dwu drugich znalazł takie same znaki kredą. Zanotował również dwa koła na drzwiach dębowych, jedną strzałę na ścianie i cztery cyfry na czterech stopniach schodów.
Po godzinie może, Wilson się odezwał:
— Cyfry są ścisłe — prawda?
— Ścisłe? — Nic nie wiem — odrzekł Holmes, któremu świeże odkrycie powróciło dobry humor. — W każdym razie coś one znaczą.
— Bardzo wyraźnie — rzekł Wilson — przedstawiają liczbę tafli podłogi.
— Ah!
— Tak. Co do dwu kół, oznaczają one, że deski są dorabiane, jak się o tem możesz zaraz przekonać, a strzała jest skierowana...