Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wilson! — zawył przerażony.
— Sherlock Holmes! — jęknął głos zdławiony, podziemny.


∗             ∗

Pozostali długo jeden wobec drugiego, nie mogąc słowa wymówić, obaj znieruchomieni, pozbawieni myśli.
Trąbka automobilu rozległa się w ciszy. Wiatr zaszeleścił liśćmi, lecz Holmes się nie ruszał, z palcami wgłębionemi w szyję Wilsona, który wydawał już rzężenia coraz słabsze.
Nagle Holmes, zdjęty gniewem, puścił przyjaciela, ale chwycił go za ramiona i trzęsąc nim energicznie:
— Co tu robisz? odpowiadaj!... — krzyczał. — Co?... Czy ci kazałem włazić pomiędzy krzaki i szpiegować mnie?
— Ciebie — szpiegować?... Ależ jam nie wiedział, że to ty.
— A więc co tu robisz? Miałeś się położyć.
— Ja się położyłem.
— Trzeba było spać.
— Spałem.
— Nie trzeba było się budzić!
— Twój list...