Przejdź do zawartości

Strona:Leblanc - Arsen Lupin w walce z Sherlockiem Holmesem.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Spryt!
— Tak, tak. Naprzykład ten interwiew jest pysznym giestem. Najpierw ogłasza przyjazd swego angielskiego rywala, aby mi zwrócić uwagę na konieczność czuwania, i tak czyni zadanie tam tego trudniejszem. Po drugie ściśle określa punkt, do którego sam doprowadził sprawę, aby Holmes zbierał owoce wyłącznie własnych odkryć. To dobra taktyka!
— Cokolwiekbądź mam dwu przeciwników.
— I jakich przeciwników!
— O! jednego nie liczę.
— A drugi?
— Holmes? O! przyznaję, że to przeciwnik nielada. Ale to właśnie mnie zagrzewa i dlatego widzisz mnie w tak radosnem usposobieniu. Najpierw miłość własna: osądzono, że znakomity Anglik to nie za wiele, aby się ze mną załatwić. Potem pomyśl o satysfakcyi, jaką odczuwać musi taki szermierz jak ja na samą myśl pojedynku z Sherlockiem Holmesem. Wreszcie będę zmuszony dobrze parować! Ho, znam go, on nie ustąpi z placu!