Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

puszki, wielkości pudełka od zapałek, obramione czerwonym papierem. Obok tych ułożonych na kupce pudełeczek, stoją płaskie, gliniane miseczki napełnione czystą wodą, na której pływają dziwne, płaskie przedmioty jak: drzewa, rośliny, ptaki, ryby, okręty, maleńkie męskie i kobiece figurki. Otwieram jedną puszkę, która kosztuje dwa centy. W środku, zawinięte w papier jedwabny, widzę małe, jasne sztabki, z różową główką. Rzucam jedną na wodę i ta natychmiast rozwija się w kwiat lotosu, druga zamienia się w rybę, trzecia w łódkę, czwarta w sowę, piąta w roślinę herbaty, pokrytą kwiatem i liśćmi… Wszystko to jest tak delikatne, że rozsypuje się za najlżejszem dotknięciem.
„Tsukuri-hana! — Tsukuri-hana wa irimasenka?“ Przekupnie sztucznych kwiatów, cudownych chryzantemów i lotosów, tak pięknie zrobionych z papieru, że oko nie jest w stanie odróżnić je od kwiatów żywych. Różnica jest tylko w tem, że kosztują drożej niż żywe.
....................... Wysoko, po za tym chaosem gwaru ludzkiego, poza licznemi światłami targu, na końcu ulicy, wznosi się na szczycie góry cudowna świątynia Shingo, błyszcząca pod stropem usianego gwiazdami nieba szeregiem kolorowych lampionów.
Tłum niesie mię w tę stronę. Przez szeroką bramę, ponad ruchomą ciemną masą głów i ramion modlących się, widzą snop żółtego światła; dochodząc do kamiennych lwów nad schodami, słyszę dźwięk gongów świątyni, nawołujący do ofiar i mo-