Przejdź do zawartości

Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gody, których drugie, trzecie i czwarte piętro własnym ciężarem niby przytłaczają całość. Szczyt budynku podobny jest do hełmu z czasów feudalizmu, sierpowato zgięty z dwoma, kolosalnemi rybami z bronzu, których wygięte cielska podnoszą się ku górze po obu stronach dachu. W całości budynek ten jest cudownym, ze skomplikowanych monstrualności złożonym dziwolągiem, smokiem o niezliczonych oczach, umieszczonych na wszystkich możliwych wyskokach, w górze, w dole i z każdej strony. Z czarnych oczodołów, na najwyższym punkcie dachu, można widzieć całe miasto, niby łukowatą pochodnię, a z północnego narożnika ma się pod sobą trzysta stóp w dole leżącą drogę, prowadzącą do zamku, na której ludzie wyglądają nie więksi od much.
Ponury zamek ma swoje podanie. Mówią, że według starego, barbarzyńskiego zwyczaju, którego wspomnienie żyje jeszcze w patetycznej balladzie p. t. „Powstanie Skodry”, podczas zakładania fundamentów pod zamek, zakopano między murami żywą dziewczynę, jako błagalną ofiarę któremuś z zapomnianych bogów. Imię jej nie zostało nigdy ujawnione i nie wiadomo o niej nic, prócz tego, że była piękna i młoda, i że nad wszystko kochała taniec. Gdy zamek stanął, wydano prawo, mocą którego nie wolno było żadnej dziewczynie tańczyć na ulicach Matsuy, wierzono bowiem, że gdy dziewczyna jaka na ulicy tańczyć pocznie, ziemia się zatrzęsie i zamek zadrży w posadach.
Od czasu do czasu, można usłyszeć jeszcze, przechodząc, wesołą pieśń o „siedmiu cudach Matsuy”,