Strona:La Rochefoucauld-Maksymy i rozważania moralne.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
4

pierwsze, co się tyczy usposobienia, jestem melancholiczny, do tego stopnia, iż, od lat kilku, ledwie parę razy zdarzyło mi się rozśmiać. Melancholja moja byłaby wszakże dość znośna i łagodna, gdyby się ograniczała do tej, która płynie z natury; ale tyle mi jej przychodzi z zewnątrz, tak silnie wypełnia mą wyobraźnię i zaprząta umysł, iż, po największej części, albo dumam nie mówiąc słowa, albo nie myślę prawie co mówię. Jestem bardzo zamknięty z tymi, których nie znam, a niezbyt otwarty z większością znajomych. Jest to wada, wiem, i nie zaniedbam niczego, aby się z niej poprawić; ale mam w twarzy coś chmurnego, co mi daje pozór bardziej jeszcze zamkniętego w sobie niż jestem, że zaś nie jest w mej mocy wyzbyć się tej przykrej miny, sądzę, iż, nawet poprawiwszy się wewnątrz, zawsze mimo to zachowam ujemne pozory. Nie brak mi dowcipu[1], i mówię to bez skrupułów, na cóż bowiem zdadzą się wydwarzania[2] w tej mierze? Zbyt kołować i omawiać mówiąc o swych zaletach, to znaczy kryć nieco próżności pod pozorem skromności: to zręczny sposób, aby dać się o sobie domyślać więcej dobrego niż się mówi. Co do mnie, nie pragnę, aby mnie uważano za piękniejszego niż się maluję, ani za milszego, ani za dowcipniejszego i mędrszego niż mówię że jestem. Posiadam tedy dowcip, mówię to jeszcze raz, ale dowcip skażony melancholją.

Mimo że władam dość dobrze językiem, że mam dobrą pamięć i sąd o rzeczach niezbyt mętny, smutek[3] gniecie mnie tak silnie, iż często dość licho wyrażam to, co chcę powiedzieć. Rozmowa z godnymi ludźmi, to jedna z moich najmilszych przyjemności. Lubię rozmowę poważną, zwłaszcza obracającą się koło kwestyj moralnych; umiem

  1. dowcip (esprit) w znaczeniu staropolskiem: inteligencja.
  2. wydwarzanie — staroświeckie słowo: mizdrzenie się.
  3. Ten smutek przebija w całej książce i jest poniekąd cechą epoki. W porównaniu do humoru Rabelais’go, humor Moliera jest prawie smutny; a w porównaniu do pogody Montaigne’a filozofja La Rochefoucaulda jakże gorzka!