Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

weź się w kupę i postępuj, jak mężczyzna. Nie przejmuj się tem, jeżeli dziewczyna spojrzy na ciebie nawet niechętnie, bo przecież ma najpiękniejsze błękitne oczy na świecie.
— Lecz mimo tych zuchwałych słów, serce Donalda biło mocniej, gdy wjeżdżał na podwórze Shermanów. Nacia doiła krowę w drzwiach obory, przerwała jednak pracę, dostrzegłszy Donalda. Ach, jakaż ona była piękna! Włosy miała, jak złote pasma jedwabiu, a oczy jej były tak błękitne, jak woda w zatoce, gdy słońce wyłoni się z poza chmury. Donald był bardziej zmieszany, niż kiedykolwiek, ale wiedział, że musi dotrzeć do celu. Przecież już może nigdy więcej nie zobaczyć samej Naci, gdy Ned się o nią oświadczy. Ujął ją za rękę i wybąkał:
Naciu, dziewczyno, kocham cię. Zdziwisz się pewno, że ci mówię o tem tak nagle, ale tę całą historję wytłumaczę ci później. Wiem, że nie jestem wart ciebie, lecz jeżeli prawdziwa miłość podnosi wartość człowieka, to i moją wartość napewno podniosła. Chcesz zostać moją żoną, Naciu?
— Nacia nie powiedziała, że chce, tylko spojrzała tak na Donalda, że chwycił ją w objęcia na śniegu i pocałował
— Nazajutrz rano burza ucichła. Donald wiedział, że Ned już trafił na ślad. Nie chciał, aby kłótnia odbyła się w domu Shermanów, więc postanowił odjechać przed przybyciem Campbella. Namówił Nacię, aby odwiedziła wraz z nim jakichś przyjaciół. Gdy podjechał saniami Neda pod dom, dostrzegł czarny punkt w oddali na zatoce i zaśmiał się.
— W pół godziny potem Ned Campbell wpadł do kuchni Shermanów strasznie wściekły! W kuchni była tylko Basia Sherman i dziwne, że się go wcale nie przelękła.