Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie. Przyszliśmy do pana z prośbą — odparła Historynka.
Magnetyczny urok jej głosu oczarował zarówno nas, jak i pana Campbella. Wszedł do salonu, usiadł, włożył ręce w kieszonki kamizelki i uśmiechnął się.
— Cóż to takiego? — zapytał.

Szkic odświętnie ubranej dziewczyny z kręconymi włosami, w kapeluszu przystrojonym kwiatkami, siedzącej na fotelu

— Zbieramy fundusz na naszą szkolną bibljotekę i przyszliśmy tu, prosić pana o datek — odezwała się znowu Historynka.
— A dlaczego ja mam coś dać na szkolną bibljotekę? — indagował pan Campbell.
Tem pytaniem wprowadził nas w kłopot. Dlaczego on, istotnie? Ale Historynka ani przez chwilę nie była zażenowana. Pochyliwszy się naprzód z jasnym uśmiechem, odparła kokieteryjnie:
— Dlatego, że dama pana prosi.
Pan Campbell wzruszył ramionami.
— Bardzo wyraźny powód — przyznał. — Ale wiesz chyba o tem, moja młoda damo, że jestem starym skąpcem i kutwą. Nie lubię się rozstawać z mojemi pieniędzmi nawet dla tak ważnego powodu. Nie rozstaję się z niemi nigdy, chyba, że wzamian coś otrzymuję. Powiedz-