Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dała i strasznie mi się zachciało śmiać. A potem spojrzałem na kazalnicę i przyszło mi na myśl inne jej opowiadanie, o starym szkockim księdzu, który był tak gruby, że nie mógł się przecisnąć wąskiemi drzwiczkami, więc szepnął do drugiego księdza, ale tak, żeby wszyscy szłyszeli: „Te drzwi kazalnicy są zrobione dla duchów“ i znowu śmiać mi się zachciało. A potem przyszedł pan Frewen i przypomniałem sobie historję o jego bokobrodach; jak to, kiedy jego pierwsza żona umarła, począł się starać o względy Celji Ward, a Celja oświadczyła, że nie zaślubi go, dopóki nie zgoli bokobrodów. On jednak nie zgolił z prostego uporu. Aż pewnego razu pochylił się nad ogniem i z jednej strony opalił sobie cały zarost, więc wszyscy już byli pewni, że z drugiej strony również się ogoli. On jednak dalej był uparty i chodził z jednym bokobrodem, dopóki mu ten drugi nie odrósł. Celja wreszcie skapitulowała i została jego żoną, bo doszła do wniosku, że uporu jego niczem przełamać nie zdoła. Właśnie przypomniałem sobie tę historję i przyszło mi na myśl, jakby to wyglądało, gdyby pan Frewen stanął teraz przed nami z jednym bokobrodem. Nie zdołałem się opanować i wybuchnąłem głośnym śmiechem.
I my teraz wybuchnęliśmy śmiechem wśród drogi, ku wielkiemu zgorszeniu pani Abrahamowej Ward, która przejeżdżała obok nas i która nazajutrz przyszła do ciotki Janet, skarżąc się, że „zachowywaliśmy się skandalicznie“ po drodze z kościoła do domu. Byliśmy wielce zawstydzeni, bo istotnie w niedzielę po nabożeństwie powinno się wracać do domu w skupieniu, ale jak powiada Piotrek, „śmiech wziął się niewiadomo skąd“.
Nawet Fela się śmiała. Okazało się, że nie była wcale tak bardzo zagniewana na Piotrka, jak przypuszczaliśmy. Szła nawet przy nim i pozwoliła mu nieść swoją Biblję,