Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pobytu naszego w Carlisle, zauważył powątpiewająco, że wyglądało to, jak poezja, ale brzmiało całkiem inaczej.
Spała tu również snem wiecznym Emilja, której duch rzekomo błądził po sadzie. Tylko Edyty, która w tak dziwny sposób pocałowała poetę, na cmentarzu nie było. Umarła w dalekim obcym kraju i fale morskie szemrały nad jej mogiłą.
Białe marmurowe płyty ozdobione płaczącemi wierzbami oznaczały miejsce, gdzie pochowani zostali dziadek i babcia King, a niewielka bryła czerwonego szkockiego granitu wznosiła się między grobami ciotki Felicji i wuja Feliksa. Historynka pochyliła się, aby położyć bukiecik fiołków na mogile matki, poczem przeczytała głośno napis na kamieniu:
— „Kochali się za życia, więc i po śmierci nie będą rozłączeni.“
W głosie jej było tyle dźwięku i patosu, że wszyscy odczuliśmy głębokie wzruszenie. W oczach dziewczynek ukazały się łzy, a my, chłopcy doznaliśmy też dziwnego wrażenia, lękając się wzajemnie na siebie spojrzeć. Któż mógłby sobie życzyć piękniejszego napisu na nagrobku, niż ten, który przystrajał mogiły naszej ciotki i wuja? Gdy słuchałem, jak Historynka ten napis odczytywała, w głębi duszy postanowiłem tak postępować w życiu, aby po śmierci na podobny nagrobek zasłużyć.
— Chciałbym i ja mieć rodzinny grób na cmentarzu — szepnął w zamyśleniu Piotrek. — Niestety, nie może być o tem mowy. Craig’owie zazwyczaj bywają tam chowani, gdzie umierają.
— A jabym chciał być tu pochowany — westchnął Feliks — ale żeby to nie nastąpiło jeszcze zbyt prędko — dorzucił przyciszonym głosem, gdyśmy się kierowali w stronę kościoła.