Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Żadna istota ludzka nie zdoła przeprawić się przez ten strumień. O, Panie“, — zwrócił się błagalnie do Odyna, — „dałeś mi obietnicę wiecznego życia taksamo, jak innym. Czyż swego przyrzeczenia nie dotrzymasz? Powiedz strażnikowi, żeby mnie przepuścił. Twego rozkazu napewno usłucha“.
— Lecz Odyn stał w milczeniu, z twarzą odwróconą od swego ulubieńca i serce Vinga przepełniło się niewysłowioną goryczą i rozpaczą.
— „Musisz wracać na ziemię, jeśli się boisz przepłynąć tędy“, — oświadczył strażnik.
— „Nie“, — odparł z przeświadczeniem Ving. — „Życie ziemskie bez Alin jest straszniejsze, niż śmierć, która mnie czeka w tej ciemnej głębinie“.
— I skoczył w spienione fale strumienia. Płynął z wysiłkiem, walcząc z coraz mocniejszym wirem. Fale zalewały mu twarz, wir wciągał go na dno, kamieniste koryto raniło mu ciało. Jakaś wyższa fala oślepiła go na chwilę, że zupełnie nic nie widział, a szum strumienia ogłuszył go, że nic słyszeć nie mógł. Lecz Ving nie zwracał uwagi na krwawiące rany i nie szczędził dalszych wysiłków, mając wciąż na myśli słodkie, kochające oczy Alin, których wizja dodawała mu siły. Długo, bardzo długo płynął, lecz wreszcie zdobył to, czego pragnął i znalazł się na przeciwległym brzegu strumienia. Zadyszany, zmęczony, z poranionem ciałem, z krwią ociekającą z ran, wydostał się na brzeg, na którym ujrzał fontannę życia. Przyczołgał się do niej i chciwie począł pić czystą tryskającą z niej wodę. I nagle wszelki ból ustał, zmęczenie zniknęło i Ving podniósł się z ziemi, piękny, jak bóg i nieśmiertelny. W tej samej chwili cała świta przedostała się przez Most Tęczowy i wszyscy w szalonym pośpiechu podbiegli do fontanny. Spóźnili się jednak. Ving ich wyprzedził, poko-