Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Więc jakaż jest przyczyna? — zapytała Fela.
— Poprostu taka, że potulnych owiec jest więcej, niż parszywych, — odparł Feliks z uśmiechem.
Nie pamiętam już, jak zareagowaliśmy na tę odpowiedź Feliksa.
Wieczór powoli zapadał, więc musieliśmy przerwać dalsze zrywanie jabłek. Po deszczu ukazała się na niebie wspaniała podwójna tęcza. Obserwowaliśmy ją z okna altany, a Historynka opowiedziała nam starą legendę, którą wyczytała również z nieocenionej książki ciotki Oliwji.
— Dawno, dawno temu, w okresie Złotego Wieku, gdy bogowie zwykli byli odwiedzać ziemię tak często, że nikogo to już nie dziwiło, Odyn wyruszył na pielgrzymkę po świecie. Jak wam wiadomo, Odyn był wielkim bogiem krajów północnych i gdy znalazł się między ludźmi, pragnął ich nauczyć miłości, braterstwa i sztuki zręczności. Wielkie miasta powstawały tam, gdzie tylko stąpnął, a każdy kraj, przez który przechodził, stawał się krajem błogosławionym, dlatego, że jeden z bogów zstąpił do zwykłych śmiertelnych ludzi. Lecz wielu mężczyzn i wiele kobiet oddawało Odynowi wszystko, co posiadali i wszystkie swe ambicje, on zaś wzamian przyobiecywał im od siebie dar wiecznego żywota. Wszyscy ci ludzie byli dobrzy, szlachetni i pozbawieni egoizmu, lecz najlepszym i najszlachetniejszym z nich był młodzieniec imieniem Ving. Nic dziwnego, że młodzieńca tego Odyn najbardziej polubił ze względu na jego urodę, siłę i dobroć. Ving zawsze kroczył przy boku Odyna i zawsze pierwszy blask uśmiechu Odyna zwracał się w jego stronę. Był wysoki i śmigły, jak sosna, a długie jego włosy posiadały kolor dojrzałej na słońcu pszenicy. Błękitne jego oczy przypominały północne niebo w pogodną gwiaździstą noc.
— W świcie Odyna była piękna dziewczyna imieniem