Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pierwszy plan w konkursie, bawiliśmy się temi zawodami doskonale. Codziennie wieczorem sad rozbrzmiewał wesołemi wybuchami dziecięcego śmiechu.
— Dobrze tym dzieciom, — mówił wuj Alec, przechodząc pewnego wieczoru przez podwórze. — Nawet najpoważniejsze zmartwienia, nie mogą im zepsuć humorów.