Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To ten obrzydliwy Piotrek, — szlochała załośnie Fela. — Powiedział jej, że po ogórku będzie miała wyjątkowo ciekawe sny.
— A cóż jej zależało na takich snach? — indagowała ciotka Janet ze zdziwieniem.
— Ach, chodziło o to, mateczko, aby miała potem coś ciekawego do zapisania w zeszycie. Od pewnego czasu wszyscy prowadzimy nasze księgi snów i każde z nas chce mieć te sny jaknajbardziej ciekawe. Jedliśmy dużo rozmaitych rzeczy przed samem spaniem, aby potem coś nam się przyśniło. Robiliśmy tak wszyscy — ale jeżeli Celinka — ach, ja sobie tego nigdy nie wybaczę, — Fela szlochała, dręczona wyrzutami sumienia.
— Ciekawa jestem, co teraz nowego wymyślicie, — szepnęła ciotka Janet bezradnie, przejętą głęboką rozpaczą.
Gdy nadszedł doktor, Celinka jeszcze ciągle nie czuła się lepiej. Podobnie, jak ciotka Janet, lekarz oświadczył, że po samych ogórkach Celinka nie mogła się tak poważnie rozchorować, lecz gdy dowiedział się, że po ogórku wypiła szklankę zimnego mleka, pokiwał tylko ze smutkiem głową.
— Przecież mleko i ogórek to kompletna trucizna, — zawołał. — Nic dziwnego, że dziecko zachorowało. Proszę się jednak uspokoić, — dodał, widząc dokoła przerażone twarze. — Proszę się nie lękać. To nie jest jeszcze śmiertelne, jak powiada stara pani Fraser. Napewno mała żyć będzie, tylko przez parę dni nie będzie mogła przyjść do siebie.
Było tak istotnie, a nas wszystkich dręczyły coraz większe wyrzuty sumienia. Ciotka Janet wykryła całą naszą tajemnicę i sprawa zapisywania snów ujrzała światło dzienne podczas narady rodzinnej. Nie wiem co nas bardziej