Strona:L. M. Montgomery - Historynka.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to był grzech, bo z tego powodu miałaby przykrości inna osoba. Postanowiłam pokutować przez cały dzień. Ciocia się na mnie nie gniewa, prawda?
Ciotka Janet była tego ranka w wyjątkowo dobrym humorze, więc roześmiała się tylko.
— Bylebyś tylko zbyt daleko nie zaszła w tych nonsensach, — ostrzegała pobłażliwie.
— Dziękuję cioci. A czy mogłabym prosić o garstkę suszonego grochu po śniadaniu? Chciałabym go nasypać do trzewików.
— Suszonego grochu nie mam, zużyłam cały wczoraj do zupy.
— Ach! — Historynka była bardzo rozczarowana. — To będę musiała się bez tego obyć, bo świeży groch nie jest przecież dość twardy.
— Ja ci coś poradę, — odezwał się Piotrek. — Przyniosę ci trochę kamyków, któremi jest wysypana ścieżka w ogrodzie pana Kinga. Będą tak samo dobre i twarde, jak groch.
— Ani mi się waż! — zawołała ciotka Janet. — Sarze nie wolno pokutować w ten sposób. Podrze sobie pończochy i gotowa pokaleczyć nogi!
— A coby ciocia powiedziała, gdybym przyniosła bat i biczowała się po nagich ramionach aż do krwi? — pytała zasmucona Historynka.
— Nic bym nie powiedziała, — odparła ciotka Janet. — Poprostu położyłabym cię na kolanach i dała porządne baty, panno Saro. Wówczas dopiero miałabyś pokutę.
Historynka poczerwieniała bardzo tem dotknięta. Usłyszeć taką uwagę, gdy się ma przeszło lat czternaście — i to w obecności chłopców! Istotnie, ta ciotka Janet potrafi czasem być okrutna!
Były wakacje, więc nie mieliśmy zbyt wiele do roboty,