Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ani przedmioty zbyteczne, i kupcy w Carmody wiedzą już, że mogą mu wkręcić, cokolwiek zechcą. Wystarczy, by mu wmówili, że coś jest ładne i modne, a Mateusz bez namysłu utopi w tem swój grosz... Pamiętaj, Aniu, trzymaj suknię zdala od kół i włóż ciepły płaszczyk.
I Maryla powędrowała na dół, z dumą myśląc o tem, jak Ania ślicznie wygląda i żałując, że sama nie może pojechać na ten koncert, by usłyszeć swą wychowankę deklamującą.
— Obawiam się, że wistocie jest za wilgotno dla mojej sukni? — rzekła Ania trochę niespokojnie.
— Ale ani troszkę — zapewniła Djana, pociągając roletę w górę. — Noc jest prześliczna i ani śladu mgły. Spójrz tylko na księżyc.
— Cieszę się, że moje okno położone jest na wschód — rzekła Ania, podchodząc ku Djanie. — Jakże to cudnie, iż codziennie mogę widzieć słońce, wschodzące ponad temi wysokiemi wzgórzami i zaglądające poprzez szczyty tych smukłych jodeł! Codziennie jest ono jakieś inne, nowe, i czuję, że dusza moja kąpie się w tej powodzi światła słonecznego. Ach, Djano, ja tak kocham ten pokoik! Nie wiem doprawdy, jak potrafię wyżyć, gdy przeniosę się w przyszłym miesiącu do miasta.
— Nie mów dziś o wyjeździe — prosiła Djana. — Czuję się tak nieszczęśliwą, gdy myślę o naszej rozłące... a dziś chcę mieć tylko miłe chwile. Cóż będziesz deklamowała, Aniu? Czy jesteś bardzo wzruszona?
— Ani trochę. Tak często występowałam publicznie, że nie sprawia mi to bynajmniej niepokoju. Postanowiłam deklamować: „Życzenie Dziewicy“. Jest to takie wzruszające! Laura Spencer wypowie jakąś komiczną scenę, lecz ja zawsze wolę wzruszać, niż rozśmieszać.
— A co powiesz na „bis“.
— Nie będą go żądali — zaśmiała się Ania, ale gdzieś w głębi duszy żywiła tajemną, choć bardzo nieśmiałą nadzieję, iż może jednak zażądają „bisu“ i już wyobrażała