Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podczas lata. Zdaje mi się, że wakacje tegoroczne przejdą nam bardzo wesoło. Wkrótce z okazji urodzin Ruby Gillis będziemy zaproszone do niej na podwieczorek, a w przyszłym miesiącu ma się odbyć wycieczka Szkoły niedzielnej i koncert na cele misji. Pan Barry znowu przyrzekł, że któregoś wieczoru zabierze Djanę i mnie do hotelu na Białych Piaskach, na obiad. Maryla wie wszakże, iż tam obiadują wieczorem. Janka Andrews była tam razu jednego, latem, i mówi, że wspaniałe wrażenie sprawiał widok świateł elektrycznych, mnóstwa kwiatów i strojnie ubranych dam. Janka twierdzi, że wtedy po raz pierwszy poznała, co to jest życie highlife’u i nigdy tego nie zapomni.
Nazajutrz po południu pani Linde przyszła się dowiedzieć, dlaczego Maryla nie była na czwartkowem posiedzeniu w szwalni. Skoro nie stawiła się na zebranie, domyślano się ogólnie, że w domu Cutbertów zaszło coś niezwykłego.
— Mateusz miał we czwartek lekki atak sercowy — opowiadała Maryla — i nie chciałam pozostawić go samego. Co prawda, czuje się już znowu zupełnie dobrze, ale napady podobne zdarzają mu się obecnie coraz częściej, i lękam się o niego. Lekarz twierdzi, iż Mateusz powinien wystrzegać się wszelkich wzruszeń. Spełnienie tej rady nie jest trudne, bo wszakże Mateusz nigdy nie był skory do irytacji, ale nie wolno mu też ciężko pracować; a Mateuszowi praca jest równie konieczna do życia, jak powietrze do oddychania. Zdejmijże okrywkę, Małgorzato. Wszakże pozostaniesz u nas na herbacie?
— Jeśli sobie tego życzysz, zostanę chętnie — odpowiedziała pani Małgorzata, która wcale nie miała szczerego zamiaru odejść.
Obie panie zasiadły wygodnie w bawialce, a Ania zajęła się przygotowywaniem herbaty i sucharków, tak lekkich i rumianych, że mogły wytrzymać krytykę nawet pani Małgorzaty.
— Muszę przyznać, że Ania wyrosła na dzielne dziewczę — rzekła pani Małgorzata, kiedy po zachodzie słońca