Strona:L. M. Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i jedwabne portjery! Marzyłam tylko o czemś podobnem, Djano. Ale wiesz, nie sądzę, abym się czuła dobrze pośród tego zbytku. Jest tak wiele przedmiotów w tym pokoju, a wszystko takie wspaniałe, iż niema tu już pola dla wyobraźni. Oto właśnie, co jest pociechą ubogich ludzi... więcej można roić.
Ten pobyt w mieście pozostał na długie lata w pamięci obu dziewcząt. Od początku do końca był on jednem pasmem miłych chwil.
W środę panna Barry zabrała je na wystawę, gdzie spędziły dzień cały.
— Cudnie tam było — opowiada później Ania swej opiekunce. — Wie Maryla, że ja nie potrafiłabym nigdy wyobrazić sobie coś równie zajmującego. Nie wiem doprawdy, który oddział na wystawie był najbardziej interesujący. Zdaje się, że jednak najwięcej podobały mi się konie, kwiaty i ręczne roboty. Józia Pay otrzymała pierwszą nagrodę za niciane koronki. Bardzo mnie to ucieszyło. I zadowolona byłam z tej swojej radości, jako dowodu, że stałam się lepszą, skoro potrafię cioszyć się powodzeniem Józi. Czy nie, Marylo? Pan Harmon Andrews otrzymał drugą nagrodę za jabłka, zaś pan Bell pierwszą za trzodę. Djana twierdzi, że to bardzo śmieszne, aby rektor szkoły niedzielnej otrzymał nagrodę za świnki, lecz ja nie widzę dlaczego? A Maryla jak uważa? Djana mówi, że będzie o tem pamiętała zawsze, ilekroć zobaczy pana Bella, odprawiającego uroczyście nabożeństwo. Klara Mac Pherson dostała nagrodę za malowidło, zaś pani Linde pierwszą nagrodę za masło i sery domowej roboty. W ten sposób Avonlea bardzo dobrze się zaprezentowała, prawda? Pani Linde także była na wystawie; nie wyobrażałam sobie, że ją tak bardzo lubię, i przekonałam się o tem dopiero, gdy ujrzałam jej poczciwą twarz pośród tych wszystkich obcych. Były tam tysiące osób. Marylo, i czułam się tak bardzo, tak strasznie nic nie znaczącą istotą. Panna Barry zaprowadziła nas na wielki plac, gdzie się odbywały wyścigi