Strona:L. M. Montgomery - Ania na uniwersytecie.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wreszcie zamykam oczy i po ciemku wybieram. Czy to nie śmieszne? Powiedzcie, co myślicie o moim wyglądzie?
Słysząc to naiwne zapytanie, Priscilla znowu wybuchnęła śmiechem, gdy tymczasem Ania z powagą ujęła rękę Izabeli i oznajmiła:
— Już dzisiaj rano doszłyśmy do wniosku, że jesteś najpiękniejszą dziewczyną w Redmond.
Maleńkie usteczka Izabeli rozchyliły się w uśmiechu zadowolenia, ukazując równocześnie dwa rzędy bielutkich zębów.
— I ja tak myślałam, — rzekła po chwili z przekonaniem, — ale pragnęłam dla upewnienia usłyszeć jeszcze czyjeś zdanie. Nawet w tej kwestji nie potrafię się zdecydować. Gdy już nareszcie dojdę do wniosku, że jestem ładna, coś w duszy szeptać zaczyna, że wcale tak nie jest. Pozatem mam taką starą ciotkę, która zawsze powtarza z westchnieniem: „Byłaś takiem ładnem dzieckiem. Dziwna rzecz, jak się dzieci zmieniają, stając się dorosłymi ludźmi“. Bardzo lubię ciotki, ale nie takie, jak moja. Proszę was, powiedzcie mi zupełnie otwarcie, czy jestem ładna. Ogromnie lubię słuchać zdania obcych ludzi. Będę wam niewymownie wdzięczna, jeżeli mnie o tem przekonacie. Ja wam także potem szczerze powiem.
— Dziękujemy, — zaśmiała się Ania, — ale obydwie z Priscillą doskonale zdajemy sobie sprawę z naszego wyglądu i zbyteczne byłyby wszelkie twoje zapewnienia.
— Och, wy się ze mnie śmiejecie. Wiem, myślicie, że jestem bardzo głupia i próżna. A w rze-