Strona:L. M. Montgomery - Ania na uniwersytecie.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zbyt dużo. Ale według mnie dużego kota zabijać się nie godzi.
— Inaczej ciocia mówiłaby, gdyby widziała Mruczka dwa tygodnie temu, — rzekła Stella. — Wyglądał, jak djabeł.
— Wątpię, czy djabeł jest taki brzydki, — rzekła ciotka Jakóbina w zamyśleniu — nie mógłby tak szkodzić ludziom. Ja osobiście wyobrażam sobie djabła, jako przystojnego, eleganckiego młodzieńca.


ROZDZIAŁ XVII.
List od Tadzia.

Diewczęta, śnieg zaczyna padać, — oznajmiła Iza, wróciwszy pewnego listopadowego wieczoru do domu. — Wszystkie ścieżki ogrodowe pokryte są już płatkami. Dopiero dzisiaj po raz pierwszy przekonałam się, że płatki śnieżne są naprawdę cudowne. Dotychczas nie miałam nigdy czasu zastanawiać się nad tem. Błogosławieństwo Boże spłynie na was za to, żeście zechciały wziąć mnie do siebie. Z przyjemnością nawet martwię się, jak masło zdrożeje o pięć centów na funcie.
— Naprawdę zdrożało? — spytała Stella, która zajmowała się rachunkami gospodarskiemi.
— Tak, moja droga. Masz tutaj swoje masło. Wprawiłam się doskonale w robienie zakupów. Doszłam do wniosku, że zakupy są o wiele milszą zabawą, niż flirt, — dodała Iza poważnie.
— Jakże też wszystko szybko drożeje, — szepnęła z westchnieniem Stella.