Przejdź do zawartości

Strona:Księga godzin (Rilke).djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KSIĘGA DRUGA: O PIELGRZYMSTWIE

Ciebie nie dziwi rozmach burzy 79
Modlę się znowu, o Dostojny 81
Ja jestem wciąż ten sam, co klęczy 83
O Wieczny Ty, Tyś się ukazał mnie 87
Modlitwa moja nie bluźnierstwo znaczy 88
Jego troskliwość dla nas jest jak cios 89
Zgaś moje oczy: ja Cię widzieć mogę 90
Przed Tobą dusza moja jak niewiasta 91
Ty jesteś dziedzic 92
Ty dziedziczysz zieleń bez końca 93
Jam tylko jeden z Twych maluczkich zgoła 96
Lecz choć od siebiekażdy się wyrywa 98
Ty jesteś Starzec, Mistrz oporny 99
Przeczuwające idą słuchy 100
Wszyscy, co Cię poszukują, oszukują Cię 101
Gdy przedmiot jakiś z okna spadł 102
Pokorę masz na myśli 104
Na wsi tej skraju jest ostatnia chata 106
Czasem ktoś nagle wstanie od wieczerzy 107
Obłęd jest nocnym strażnikiem i trwa 108
Czy o tych świętych Ty, o Boże, wiesz? 109
Ty jesteś Przyszłość przed nami rozpięta 112
Ty jesteś Klasztor pod wezwaniem Ran 113
Królowie świata postarzeli 115
Wszystko znów będzie wielkie i potężne 116
Ty będziesz wielki też. Większy, niż człek 117
Nie będzie ciszy w domach ludzkich 118
Takbym chciał do Cię iść: pod obce progi 119
Boże, pielgrzymów tłumem chcę być tam 120
Za dnia Tyś głucha jest pogłoska 121
Ranek pielgrzymi. Z owych twardych leży 122
Już berberysy dojrzały czerwone 127
Nie bój się, Boże. Oni mówią „moje“ 128
Skarbie, głęboko Cię kopię noc całą 130