Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/453

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
441

tak osobowéj jak narodowéj używa, ażeby zacięciéj wystąpić, i w takich to czasach - jak z natchnienia Bożego - powstają nowe nabożeństwa, których zbawienne skutki cuda stwierdzają. W takich to czasach odstępstwa i zgrozy, niedowiarstwa i nieobyczajności, wejrzała Matka na dzieci, wejrzała Marya na ludzi i natchnęła św. Dominika do zaprowadzenia tego różańcowego nabożeństwa. Któż z nas nie wie, co jest różaniec? któż go choć raz w życiu swojém nie odmówił? Ale czemuż, ach czemuż tak leniwi i obojętni jesteśmy? czyż tak szczęśliwi jesteśmy, iż nie potrzebujemy pomocy Maryi ?... Jęczymy pod ciężkim krzyżem, cośmy sami przez grzech dla siebie nagotowali; wołamy o pomoc, ale o pomoc do ludzi i głos nasz ginie bez oddźwięku, albo z dźwiękiem szyderstwa i urągania. Czemuż nie zawołamy o pomoc do Matki naszéj? Ona czeka na wezwanie, aby nas zasłonić, pocieszyć, podźwignąć. Czyśmy już zapomnieli, że Matkę mamy? czyśmy już zapomnieli, co to jest Matka? Znajdzie się jeszcze w każdym polskim domu różaniec; weźmy go do ręki i cóż na tém stracimy, że go odmówimy? O! nie mów: ja w takie rzeczy nie wierzę, to tylko dla prostego ludu! Ale cóż ty nazywasz prostym ludem, czy tych co cierpią, co pracują, co