Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/381

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
369

mnie; widzę łzy Twoje, Ty płaczesz za mną; słyszę każde bicie serca Twego, bo wiem dziś doskonale, co to jest serce Matki. Patrz, o to ja klęczę u nóg Twoich; zgrzeszyłem, bom Cię nie kochał tak, jakem Cię kochać powinien; bom nie pojmował miłości Twojéj tak, jak ją dziś pojmuję; boś Ty błagała i prosiła a jam wzgardził radą i prośbą Twoją, bom uciekał na widok łez Twoich, którem Ci wyciskał, bom patrzył obojętnie na rany serca, którem Ci zadawał. Tyś płakała a jam się śmiał wśród świata i ze światem; Tyś czuwała w późnych nocach, modląc, się za mnie a ja tę noc przepędzał na obrazie Boskiéj: a jednak Ty się nigdy nigdy nic wyrzekłaś imienia Matki.
Jak wyrzut sumienia ścigało mnie zawsze błogosławieństwo Twoje. O Maryo, Matko moja, Ty jesteś tą matką miłosierdzia; ja jestem wyrodnem dzieckiem; świat oderwał mnie od Ciebie, ludzie wydarli Ci serce moje, ale ten świat stał się przekleństwem dla mnie, ale ci ludzie goryczą piołunu napełnili serce moje, oderwali mnie od Ciebie i odepchnęli mnie od siebie; oni chcieli bym się z nimi bawił, ale gdym chciał, aby ze mną płakali, oni nie chcieli. Dzisiaj wygnaniec na tej łez dolinie, sam, bez przyszłości, przyszłością boleści, ciężką i twardą