Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/326

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
314

miała za towarzysza podróży - ale Ty o dziecię moje, o jako wcześnie poczynasz cierpieć dla ludu niewdzięcznego!“ Zebrała zawiniątko pieluszek - bo biedna była - a wziąwszy dziecinę na ręce, przytuliła do łona, i okrywszy płaszczem - przy boku św. Józefa puścili się w drogę. O jaka ta droga ciężka i przykra była dla Maryi! - 30 dni potrzebowali nim do Egiptu się dostali, a droga to raz przez gęste cierniste zarośla prowadziła - to znowu ciężkiemi piaskami na puszczy - to po skałach drapać się trzeba było - to znów brnąć po trzęsawiskach - bo droga ta rzadko od ludzi odwiedzaną była. A pora była późna zimowa - i deszcze z śniegami - i mgły mokre dżdżyste - i wiatry zimne szczypiące znosić trzeba było! A Marya była tak delikatną, bo dopiero lat 15 miała - a Józef był już staruszkiem spracowanym - a sługi żadnego nie mieli. A pokarmem ich byłto kawałek chleba - co Józef wyżebralł a noc albo w jaskini jakiéj, albo w cieniu drzew palmowych, pod gołem niebem w ciągłéj obawie dzikich zwierząt i rozbójników przepędzali. Ach, gdyby który z nas był podówczas napotkał tych wędrowników - byłby ich wziął zapewne za biednych żebraków ale przecież oto ten staruszek jest wielkim świętym Patryarchą - oto ta młoda piętna-