Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
285

czajmy miłosierdziu boskiemu czasu jak długo ma nas Krzyżem nawiedzać! Dźwigał sam Zbawiciel Krzyż swój od kolebki aż do grobu, a jeśli taka wola Jego i my tak Krzyż nasz dźwigajmy! Przeszliśmy długą przestrzeń drogi przez tę puszczę życia pod Krzyżem ugięci, czyż już blisko kresu, zrzucim go z siebie ze wszystkiemi zasługami, tak ciężką i krwawą pracą i boleścią zebranemi? Wysokość Krzyża stanowi ta rozmaitość boleści, które w jednym i tymże samym czasie piętrzą się w sercu i w duszy, i w myśli, jako się piętrzą bałwany rozhukanego morza - lecz łaska boska jest tą najpotężniejszą zaporą, która od upadku nas obroni! - Głębokość Krzyża jest to ta siła stężona boleści, która owładnie całą duszę - całego człowieka! Czasem Bóg jako cierniem zadraśnie boleśnie serce - a czasem jest ta boleść tym mieczem, który przeszył serce Maryi! O ciężko podówczas, bardzo ciężko na duszy, ale nie targujemy się z Bogiem! Jeśli chce mieć całe serce nasze ukrzyżowane, dajmy Mu je! O niewymawiał się Zbawiciel od żadnéj boleści w czasie całego życia swego - nie wymawiajmy się i my gdy nas chce do Krzyża przybić! Co On dla miłości naszéj uczynił, uczyńmy to dla miłości Jego! Miłość tylko miłością odpłacić się może!