Przed królem królów, Jezusem, dzieciną
Liczny się orszak sług na ziemię ściele,
Z oczów Maryi łzy radości płyną,
W sercu Józefa radość i wesele.
I słodkie w szopce rozchodzą się wonie
Drogich kadzideł i arabskiéj miry -
I te co ziemia kryje w swojem łonie
Błyszczą się złota u nóg żłobka bryły!
Lecz my Jezusa ucznie ubogiego
Cóż Jemu dzisiaj w ofierze oddamy?
Skarb nasz ubóstwo, my złota drogiego,
Miry i wonnych kadzideł nie mamy.
Niech dusza nasza ujęta tęsknotą
W wonną dla ciebie mirę się przemieni,
A serce w ogniu krzyża jako złoto
Niech się miłości blaskiem rozpromieni.
Gdy nas do ziemi zgina życia brzemię
Czuciom i myślom doda miłość skrzydeł,
Aby rzuciwszy i siebie i ziemię
W górę się wzbiły jako woń kadzideł.
Ah! łzami zaszły oczęta Twoje,
Płaczesz, Jezusie, dziecię me drogie!
Łzami się Twemi poi serce moje
A ja Ci biedny nic pomódz nic mogę!
Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/260
Ta strona została przepisana.
248