Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
212

dził, w pracy żył, w cierpieniu umarł, i my ubodzy na świat się rodzimy, żyjemy w pracy i w cierpieniu umieramy, ale niestety, żyjemy, pracujemy, cierpimy, umieramy bez miłości Boga, bośmy świat a nie Chrystusa ,obrali sobie za nauczyciela i przewodnika! Żyjmy wedle przykładu Chrystusa, abyśmy przy śmierci zawołać mogli:
W ręce Twoje Panie oddaję ducha mojego! O teraz, teraz, pokąd jeszcze zdrowie i życie służy wołajmy z upokorzonego serca: W ręce Twoje Panie oddaję życie i zdrowie moje! Wszystko co mam i czem jestem, oddaję rozum, aby mnie w przepaść błędu nie wtrącił, oddaję wolę, abym nigdy nią przeciw Tobie nie powstawał, oddaję pamięć, aby się nie błąkała w czczych marzeniach, oddaję prace moje, abyś je poświęcił. Daj mi łaskę, abym nic oprócz Ciebie, a w Tobie i dla Ciebie wszystkich kochał! Panie, Ty mną rządź, kieruj prowadź, nic bez Ciebie, wszystko z Tobą uczynić mogę. Zadasz sercu ranę, niechaj ta rana chwali imie Twoje, wyciśniesz łzę oku, niechaj ta łza opowiada miłosierdzie Twoje! Zagoisz tę ranę, otrzesz tę łzę, wrócisz pokój duszy, będę wielbił i błogosławił zlitowanie Twoje! Za życie dziękuję, od śmierci się nie wypraszam, bo i życie i śmierć jest darem