Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
180

na nas cierpiących i nauczy nas jak krzyż dźwigać mamy, patrzy na nas pod krzyżem nieprawości błądzących po bezdrożach, i na dobrą doprowadzi nas drogę! Bo jest krzyż cierpienia i krzyż grzechu, przy pierwszym błogosławieństwo, przy drugim przekleństwo, pierwszy do Nieba, drugi do piekła prowadzi, O byle Marya, jako jasna gwiazda przewodniczyła życiu naszemu, nie mamy się czego obawiać! O szukajmy ją, czeka na nas na téj drodze krzyżowéj w boleści i smutku, i powita nas żałosnem powitaniem i ukaże nam Syna swego pod krzyżem upadającego i zapyta nas: Cóż wam uczynił Syn mój, cóż wam uczyniła Matka Jego? Nazywacie mnie Matką, czyż dlatego, aby tem większą ranę zadać sercu, że od dzieci takie boleści ponosić muszę? O nie opuszczajmy Maryi, bo bez Niéj droga życia naszego, ciemna, twarda, bolesna zostanie! Każdy grzech którym odnawiamy boleść Chrystusa, odnawia i boleść Maryi, a jeśli Bóg grozi tak srogiemi karami, każdemu dziecku nie szanującemu matki, jakież kary nagotował dla tych, którzy obrażają, znieważają, tę Matkę Zbawiciela, tę Matkę całego rodu ludzkiego? Spojrzał Jezus na Maryą i w tem spojrzeniu tyle było pociechy dla serca Jéj: spojrzy Marya na nas i tym sposobem, uspokoi,