Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
160

mnie od niego uwolnił, ale gdyś mnie wysłuchać nie chciał powtarzałem: bądź wola Twoja! i to powtarzam i powtarzać będę. Upadałem pod krzyżem a Tyś mnie zawsze wydżwignął — płakałem gorzkiemi łzami a Tyś je ocierał — chciałem szemrać, Tyś mi nie dozwalał — chciałem wątpić a Tyś wchodził do serca mego — chciałem rozpaczać, Tyś mi niebo okazał — chciałem się wyrwać od Ciebie, ale Tyś mię trzymał za rękę. Ciemna przyszłość moja, ale w téj przyszłości Ty jesteś. Jezu widzę Cię w Przenajświętszym Sakramencie — widzę, kocham i błogosławię Ciebie — i tak kochać i błogosławić pragnę aż do śmierci. O Maryo! pomóż mi do tego — przychodzimy do Ciebie po odbytéj téj drodze, wiemy że nas łaskawie przyjmiesz w dom Twój, przedstawisz nas Synowi Twemu. Wysłuchaj każdego z nas, bo każdy z nas ma swoją boleść i żal — pociesz, oświeć i wzmocnij nas — wszyscy razem prosimy Cię za biedny kraj nasz — prosimy aby Ciebie i Syna Twego znał i kochał. Maryo ratuj! jako dziś wołamy, tak wołać będziem w godzinę śmierci — a jako dziś przed nami nie zamykasz domu Twego, tak też i w godzinę śmierci nie zamkniesz nam serca Twego.

Ojcze nasz. — Zdrowaś Marya.