Strona:Krwawe drogi.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

już Chochoła!... Jasiek ocknął się, porwał za broń, nie czeka już, nie wzywa, nie rozpacza... Oto już jesień przeminęła i zima i wiosna, gdy ruszył Jasiek, a z nim ten i ów, ten i ów jeno...
Chyćta broni! chyćta koni!
Czeka was wawelski dwór!
Biada! gdyby znów wrócić miał chochoł...
Godzina świtania mija — spieszmy się!
Dąbrowa w czerwcu 1915 r.