Strona:Król Ryszard III (Shakespeare).djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Królowa Elżbieta. Wietrzni to cierpień adwokaci, zmarłej
Bez testamentu radości dziedzice;
Marni rzecznicy nędzy: niech się święcą!
Wpływ ich bezsilny wprawdzie nie uzdrawia,
Ale przynajmniej ulgę sercu sprawia.
Księżna York. Nie krępuj zatem języka; pójdź ze mną:
Niech połączony dech złorzeczeń naszych
Zabije mego wyrodnego syna,
Tak jak on zabił lubych synów twoich.
Odgłos trąb, za sceną.
Trąby brzmią; idzie: nie szczędźże mu obelg.
Ryszard z swym orszakiem w marszu, wchodzi na scenę.
Król Ryszard. Ta, co żałuje, że cię w swem przeklętem
Nie zatrzymała łonie i nie zgniotła,
Nimeś, nieszczęsny, spełnił tyle mordów.
Królowa Elżbieta. Śmieszli w koronę kryć czoło, na którem
Gdyby na ziemi była sprawiedliwość,
Wypiętnowane powinnoby płonąć
Morderstwo tego, któremuś ją wydarł,
I śmierć okrutna mych synów i braci?
Nędzny wyrodku, mów, gdzie dzieci moje?
Księżna York. Gdzie twój brat Klarens, ropucho, i mały
Ned Plantagenet, jego syn.
Królowa Elżbieta. Gdzie zacny
Rivers, Grey, Wogan?
Księżna York. Gdzie poczciwy Hastings?
Król Ryszard. Uderzcie w bębny! zadmijcie w puzany!
Niech niebo głosu nie słyszy tych kobiet,
Pomazańcowi Pańskiemu bluźniących! —
Odgłos trąb i bębnów.
Ale przemówcie do mnie w dobry sposób,
Albo utopię wasze wyrzekania
W głuszącym zgiełku wojennych odgłosów.
Księżna York. Jestżeś ty moim synem?
Król Ryszard. Tak jest, Bogu,
Mojemu ojcu i wam to zawdzięczam.