Strona:Król Ryszard III (Shakespeare).djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie jako rejent, protektor, namiestnik,
Albo cudzego mienia zawiadowca,
Lecz jako istny, z porządku krwi, dziedzic,
Wchodzący w swoje prawa, w posiadanie
Swojego spadku, swych dóbr, swej własności.
Dlatego łącznie z obywatelami,
Którzy cię cenią, panie, i miłują,
I na usilne tychże naleganie
Przychodzę Waszą Książęcą Mość skłonić
Do uczynienia zadosyć tej prośbie.
Gloster. Nie wiem, co lepiejby godności mojej
I położeniu waszemu przystało:
Czy żebym odszedł nic nie powiedziawszy,
Czy też wam gorzkie uczynił wyrzuty.
Gdybym nic nie rzekł, moglibyście myśleć,
Że krępująca mi język wyniosłość
Milcząc przystaje na przyjęcie tego
Złotego jarzma monarchicznej władzy,
Którą niebacznie chcecie mi narzucić;
Gdybym was zgromił za tę waszą prośbę,
Tak oczywistym będącą dowodem
Prawdziwej waszej dla mnie przychylności,
To, z drugiej strony, skrzywdziłbym przyjaciół:
By więc uniknąć pierwszego i mówić,
A mówiąc nie wpaść w drugą ostateczność,
Taką pośrednio daję wam odpowiedź:
Życzliwość wasza warta mej podzięki,
Ale zasługa moja mało warta
Cofa się wobec celu waszych życzeń.
Choćby, przypuśćmy, usunięte były
Wszelkie przeszkody i choćbym na mocy
Praw urodzenia miał utorowana
Drogę do tronu, to winienem wyznać:
Tak bardzo jestem ubogi na duchu,
Tak wielostronne są me niedostatki,
Lubym się wolał ukryć przed wielkością,