Strona:Król Ryszard III (Shakespeare).djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Król Edward. Mamże ustami temi, co wyrzekły
Smierć mego brata, ocalić slużalca?
Brat mój nie zabił nikogo, on tylko
Myślą wykroczył, a jednak za karę
Poniósł śmierć gorzką. Któż mię za nim prosił?
Kto u nóg moich klękał, gdym był w gniewie,
I do namysłu starał się mię skłonić?
Kto o braterstwie mówił, o miłości?
Kto mi powiedział, jak ten nieszczęśliwy
Zerwał był niegdyś z potężnym Warwikiem,
By za mnie walczyć? Kto mi to powiedział,
Jak on mi przyszedł w pomoc pod Tiuksbury,
Kiedy mię Oxford powalił, i rzekł mi:
»Kochany bracie, żyj i bądź nam królem!«
Kto mi powiedział, jak on, gdyśmy w polu
Leżeli marznąc, okrył mię swym płaszczem,
A sam, odziany lekko, prawie nagi,
Na ostre, nocne zimno się wystawił?
Wszystko to grzeszna, zwierzęca zaciekłość
Zatarła w mojej pamięci i nikt z was
Nie miał sumienia przypomnieć mi tego.
Ale gdy wasza czeladź po pjanemu
Zabije kogo, albo też uszkodzi
Drogi naszego Zbawiciela obraz,
Wtedy jesteście zaraz na kolanach,
Wołając: łaski! łaski! a ja muszę
Niesprawiedliwie czynić wam zadosyć.
Za moim bratem nikt przemówić nie chciał,
A ja, okrutny, sam do siebie także
Nie przemówiłem za nim. Najdumniejszy
Z pośród was był mu coś winien w swem życiu,
A nikt nic wstawił się za jego życiem.
Lękam się, aby Bóg nie pomścił tego
Na mnie i na was, na moich i waszych. —
Hastings, odprowadź mię. — Biedny Klarensie!
Wychodzą: Król, Królowa, Hastings, Rivers, Dorset i Grey.