ne zastojem w interesach, skusiły podobno ambitnego Gaudissarta i skłoniły go, aby przyjął ich zastępstwo. Król wojażerów okazał się łaskawym, przez wzgląd na starych przyjaciół, a także przez wzgląd na olbrzymi procent, jaki mu zapewniono.
— Słuchaj, moja mała Jenny... — rzekł w dorożce do ładnej kwiaciarki.
Wszyscy prawdziwi wielcy ludzie lubią dać się tyranizować słabej istocie; jakoż Gaudissart miał w Jenny swego tyrana, Odwoził ją o jedenastej z Gymnase, dokąd ją zaprowadzał w wielkiej paradzie do najlepszej loży na parterze.
— Skoro wrócę, mój aniołku, umebluję ci twój pokoik i to cacanie. Matylda, co cię piłuje wiecznie swojemi porównaniami, swemi prawdziwemi indyjskiemi szalami, przywieźionemi przez kurjerów z rosyjskiej ambasady, swoim serwisem i swoim rosyjskim księciem, który mi wygląda na tęgiego blagiera, nie będzie mogła ani pisnąć. Poświęcam na ozdobienie twojego mieszkania wszystkie Dzieci, które zrobię na prowincji.
— A to mi się podoba!, wykrzyknęła kwiaciarka. Jakto, ty potworze, ty mi spokojnie mówisz o robieniu dzieci, i myślisz, że ja ścierpię coś podobnego?
— Czyś ty zgłupiała, Jenny?... To handlowe wyrażenie, tak się mówi w naszej branży.
Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/88
Wygląd
Ta strona została przepisana.