Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bezpieczyć jego wartość ich spadkobiercom. Nie chodzi tu już o oszczędzenie czasu, ale o to, aby mu dać cenę, aby go ująć w cyfry, aby określić pieniężnie produkty które pan zamierzasz zeń wycisnąć w tym czasokresie intelektualnym, upostaciowując przymioty moralne jakiemi pan jesteś wyposażony, będące, drogi panie, żywą siłą niby spadek wody, niby maszyna parowa o sile trzech, dziesięciu, dwudziestu, pięćdziesięciu koni. Ha! to jest postęp, parcie ku lepszemu porządkowi rzeczy, ruch płynący z energji naszej epoki, zasadniczo postępowej, jak to panu będę miał sposobność udowodnić, kiedy przejdziemy do programu logiczniejszej koordynacji interesów społecznych. Wytłómaczę się bliżej zapomocą namacalnych przykładów. Porzucani rozumowanie czysto abstrakcyjne, to co my nazywamy matematyką idej. Zamiast być właścicielem ziemskim żyjącym z renty, jesteś pan malarzem, muzykiem, artystą, poetą...
— Jestem malarzem, wtrącił warjat.
— A więc dobrze, skoro pan tak dobrze pojął moją metaforę, jest pan malarzem, masz przyszłość, wspaniałą przyszłość. Ale idę dalej.
Słysząc te słowa, warjat spojrzał na Gaudissarta niespokojnie, aby sprawdzić czy nie chce iść, ale uspokoił się, widząc że wciąż siedzi.
— Nie jest pan nawet niczem, ciągnął Gaudissart, ale czujesz się pan...