Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żna naciągnąć tylko o tyle, o ile znajdują oni swój interes w tem, aby się dać naciągnąć. Proszę tedy, aby mnie pan nie mięszał z owemi pospolitymi agentami, którzy budują swoje sukcesy jedynie na bladze lub natręctwie. Nie jestem już komiwojażerem, byłem nim, szanowny panie, i szczycę się tem. Ale dziś mam misję najwyższej doniosłości, misję, która winna mi jednać szacunek wyższych umysłów, jako człowiekowi, który się poświęca dla oświaty kraju. Niech mnie pan raczy wysłuchać, a ujrzy pan, że zyska pan wiele w tej pół godzinie rozmowy, o której użyczenie śmiem prosić. Najsławniejsi finansiści paryscy wzięli udział w tem przedsiębiorstwie, nie fikcyjnie, jak bywa w owych haniebnych spekulacjach, które ja nazywam „łapkami na szczury“; nie podjąłbym się za żadną cenę kolportować tego rodzaju podrywek. Nie, panie; najlepsze i najszacowniejsze firmy paryskie biorą udział w tem przedsiębiorstwie, i jako zainteresowani i jako rękojmia...
Tu Gaudissart rozwinął tasiemce swoich frazesów, a pan Vernier pozwolił mi mówić, słuchając go z pozornem zainteresowaniem, które zwiodło Gaudissarta. Ale począwszy od słowa „rękojmia“, Vernier przestał zwracać uwagę na elokwencję komiwojażera, a myślał już tylko o wypłataniu mu dobrego figla, aby uwolnić okolicę od tych gąsienic paryskich: okolicę słusznie na-