Strona:Kowalowa góra. Na widecie.djvu/032

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się do krów doju, dziewczęta i parobcy do ciągnienia wody z krynic, starzy ludzie tylko zasiedli przyźby koło chat białych i gwarzyli poważnie a mądrze.
Szeroką drogą wioski, z brząkającą na ramieniu kosą, szedł on szybko na ciepłą wieczerzę, z którą nieboszczka matka, Makryna, na jedynaka czekała. Nagle duży kłąb pyłu tuż prawie przed jego nogami się rozwinął i oczy mu zasypał: to stadko wróbli gwałtownie pierzchnęło — i nie opamiętał się jeszcze, jak coś wleciało mu w ramiona. Pochwycił szybko padający na pierś przedmiot i w objęciu zatrzymał. Zatrzymał i nie puścił — i nim pył opadł, dwa razy w czerwone usta Staszki pocałował. Zajęta pościgiem wróbli, nie widziała idącego naprzeciw — i gdy szara ptaszków gromadka wszczęła zawziętą walkę i za czubki się porwała, wydzierając sobie nawzajem jakiś kłosek zeszłorocznego zboża, wskoczyła nagle między zacietrzewione bitwą ptaszęta w chwili, gdy on z brząkającą kosą nadchodził. Przestraszone ptaszki pierzchnęły, wzbił się kurz, a ona niechcący w ramiona jego wleciała. Pierwszy to raz