Strona:Kowalowa góra. Na widecie.djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
NA WIDECIE.




Było to pod Gravelotte. Szare chmury zasłaniały niebo.
Oparty na bagnecie, nieruchomy, wytężonem okiem patrzył w ciemność. Drobne płatki śniegu padały mu na twarz, siadały na wąsach, a rozgrzane ciepłym oddechem, topniały, lecz wnet, pochwycone zimnym uściskiem mrozu, zmieniały się w długie sople lodu. Noc stawała się coraz głębsza, nieprzejrzane ciemności ogarniały świat zewsząd, cisza i spokój posępny rozlane były w całej przyrodzie, tylko duże, zimne płatki śniegu spadały równo i cicho i słały się na ziemi szerokim, białym całunem.
Żołnierz się nie poruszał — wytężył oko i słuch, ale dokoła panowało milczenie, nieprzerwane szmerem najlżejszym śpiącego gdzieś wiatru; wzrok czatownika mógł dojrzeć tylko nad sobą