Strona:Korczak Janusz - O gazetce szkolnej.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łemi dziećmi, albo czytać książki, albo pielęgnować kwiaty. I wielkiem jest szczęściem, że nie wszyscy lubią robić to samo, i wielkiem jest nieszczęściem, że szkoła dzisiejsza nie może jeszcze uwzględnić wszystkich zdolności i upodobań człowieka. Co robić? Myślą ludzie, ale nic jeszcze nie wymyślili. I do tej pory w szkole cieszą się poważaniem ci, którzy łatwo i chętnie piszą z głowy. I tak wygląda, jakby głupcem był każdy, kto nie umie albo nie lubi pisać. — I nad miarę dumni są ci, którzy pisać umieją dużo i składnie. To jest wielki błąd: to rozgorycza i krzywdzi tych bardzo często rozumnych i pożytecznych ludzi, którzy nie mają szczęścia do pióra, jak inni nie mają szczęścia do muzyki, do gimnastyki, albo do szachów, albo do deklamacji. — Bo, powtarzam, dobrze jest, że nie wszyscy ludzie mają jednakowe oczy, włosy, jednakowe myśli i uczucia. Jak często powstaje przyjaźń między wesołym i smutnym, brunetem i blondynem, lekarzem i nauczycielem! — Prawda, że każdy człowiek umie napisać list, opisać jakąś przygodę, jakieś zdarzenie, a jeśli nawet nie lubi pisać, dobrze robi szkoła, że do tego zmusza. Bo każdy człowiek musi i powinien robić to, czego nie lubi i czego nawet nie umie bardzo dobrze robić, — jeżeli to potrzebne, jeżeli przynosi pożytek.
Wszystko to powiedziałem, żeby nie wydawało się dziwne, że nie uważam dobrze piszącego, ciekawie piszącego, dowcipnie piszącego — za więcej wartego od tych, którzy piszą ładnie.
13. W wiekach średnich, kiedy nie znano jeszcze druku, przepisywacze cieszyli się nie mniejszym szacunkiem od uczonych i poetów. Stosunek pisma do druku jest taki, jak ręcznego portretu do fotografji, jak haftu do maszynowej roboty, jak śpiewu do gramofonu. Ładne pismo — to też talent i, dodam, talent, który nieczęsto się spotyka.