Strona:Korczak-Momenty wychowawcze.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bo z zegarkiem zdaje się, jakby kto na głowie stojał i poganiał.
Czyta. Tak jeszcze nie czytał. To było natchnienie. Jestem zdumiony, — uszom własnym nie wierzę. Nie czyta, a sankami ślizga się po książce, ustokrotnionym wysiłkiem woli zdobywa przeszkody. Cały nierozproszony hazard sportu przenosi na naukę. Już teraz pewien jestem, że poprawiać błędy w czytaniu — to nonsens: on nie widzi mnie i nie powinien widzieć, — sam na sam ze swoją rwącą wolą.
Biorę pióro, — notuję.


Błędy, pochodzące z chęci opanowania tekstu, rozumienia treści:
Czyta: „dzieci poszli, mówili“. Czyta: „chleb się robi“ zamiast: „rodzi“. Czyta: „dał znak“ zamiast: „dał znać“. Czyta: „Hanusia“ zamiast: „Anusia“, (porównaj: Felek i Franek).
Czyta:
— Lekarz dał znak babce, aby ich (dzieci) wyprowadziła, — zamiast: aby je wyprowadziła...
Walka o treść:
— W gużej książce — nie — w dużej książce. — Gdy nauczyciel się wierszy — aaa — gdy nauczył się wierszyków.
Błędy, bo myśl mąci wzrok.
Tekst:
Poklękały dzieci z babcią... z płaczem wołały: „Boże, Boże, zachowaj nam kochaną mamę przy życiu. Wstaw się za nami, Najświętsza Panno Marjo! Spraw, żeby nasza mama wyzdrowiała.
— Potem poklękała babcia dzieci do łóżek (zamiast: pokładła babcia...
Tekst:
O tej porze matka krzątała się zwykle koło obiadu. Do obiadu zgromadzała się cała rodzina. Na pierwszych miejscach siedzieli pochyleni wiekiem staruszkowie: dziadzio i babcia Jasia.
— Dziadzio był niegłodyś (zamiast niegdyś)...