Strona:Koran (Buczacki) T. 2.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

9. Gdy ujrzał krzak gorejący, rzekł do swojéj rodziny: Zatrzymajcie się tu, ja postrzegam ogień święty[1].
10. Może z Niego iskrę przyniosę, albo znajdę światło aby pokierować się.
11. Gdy się tam zbliżył, odezwał się głos do niego: Mojżeszu!
12. Jestem Twym Panem, zdejmij obuwie[2], bo jesteś na świętéj dolinie Tuwa (Tuba).
13. Wybrałem ciebie z pomiędzy innych, słuchaj co ci objawię.
14. Jestem jedynym Bogiem, nie ma drugiego nademnie, czcij mnie, i wzywaj mnie w twojéj modlitwie.
15. Przyjdzie godzina, o mało że jéj nie widzisz przed sobą.
16. Każdy podług swych uczynków wynagrodzony będzie.
17. Niech niewierny, zaślepiony namiętnością swoją, nie przeszkadza ci wierzyć, jeżeli się lękasz zguby.
18. Co to trzymasz w ręku twojem?
19. Panie! to laska moja, ona mi do opierania się służy, do obijania liści dla méj trzody, i do innych użytków.
20. Mojżeszu! rzuć ją!
21. Usłuchał; laska zmieniła się w węża, który się wił po ziemi.
22. Weź go bez bojaźni, On wróci do swego pierwotnego kształtu[3].
23. Połóż rękę na swem łonie, odejmiesz ją białą bez najmniejszego bólu; to drugi znak mocy mojéj.

24. Uczynię ciebie świadkiem największych cudów.

  1. Gdy Mojżesz za zezwoleniem Szoaiba, teścia swego, udał się do Egiptu w celu odwiedzenia swéj matki, zbliżając się z żoną podczas nocy do doliny Tuwa, na któréj stoi Góra Synai, z powodu nadzwyczajnéj zawiei zbłądził, a wtem nagle zachorowała mu żona i powiła syna. Mojżesz nie mając z sobą światła, ulokował żonę przy skale okrywszy ją swoim kaftanem, a sam poszedł szukać drogi i kilku sztuk bydła, które mu się rozbiegło; wtem zbliżywszy się do Góry Synai spostrzegł wielki krzak pokryty ogniem, który jednak nie niszczył jego gałązek, i posłyszał w nim głos grzmiący nakształt piorunu.
  2. Sandały były zrobione z niewyprawnéj ośléj skóry, były więc przez to nieczyste.
  3. Gdy Mojżesz spostrzegł węża pożerającego kawałki drzewa i kamienie, przeląkł się i począł uciekać, lecz ośmielony słowami Boskiemi, wziął węża za głowę.