Bogiem. Za wizerunek tego wzoru uważają. Muzułmanie Fatymę, córkę Mahometa.
Przezywany przez sektę Korejszytów w Mekce, przez Żydów i Chrześcijan, oszustem i czarnoksiężnikiem, to jest zwolennikiem czarta, bronił się Mahomet w rozdziale 15, którego tytuł Alhejr (miejsce Arabii), następującemi słowy w usta Boga włożonemi: „Usadziliśmy 12 znaków na niebie i nadaliśmy im różne postacie, aby ciekawi pozierali na nie, i strzeżemy je od wszystkich djabłów którzy kamieniami są odpędzani, oprócz takiego djabła, który ukradkiem podsłuchuje, a przeciw któremu bywa ciskany płomień jaskrawo gorejący (to jest gwiazda spadająca).” W rozdziale 16 p. t. Pszczoła, sam znowu Mahomet powiada: „Czytaj Koran, uciekaj się do Boga, aby cię strzegł od szatana, który kamieniem ma być odstraszany.”
Nie możemy pominąć ustępów Alkoranu, w których Mahomet broni téj księgi przeciw wymierzonym na nią obelgom i napaściom. I tak w rozdziale 6, którego tytuł Trzoda, czytamy: „Oto Bóg zesłał wam tę księgę odróżniającą dobre od złego.” W rozdziale zaś 10, którego tytuł Jonas, że „Sam tylko Bóg mógł napisać ten Koran: daléj w rozdziale 17 którego tytuł Podróż nocna pyta mniemany prorok: „Powiedz szczerze, czy gdyby się wszyscy ludzie i gienjusze jęli społem pracy, zgromadzeni w zamiarze wydania takiej księgi jak Koran, czyby mówię zdobyli się na drugą jéj równą?” W rozdziale 25, którego tytuł Alforkan (inna nazwa Alkoranu) mówi on jeszcze: „Niewierni gadają, że ten Koran jest brednią, którą sobie Mahomet uroił a inni mu w tem pomogli, ale to gadanina pełna niesprawiedliwości i fałszu... Gadają jeszcze bezbożni, że idziecie za człowiekiem obłąkanym i szalonym.” Daléj, w rozdziale 41, którego tytuł Wykład, tłomaczenie, woła: „Niewierni podburzają was, mówiąc: Nie chciejcie słuchać Koranu, ale kiedy go wam czytają, wy waszym hałasem, szyderstwem i śmiechem zagłuszajcie głos czytającego.” Broniąc tak szarpanego swego dzieła, przemawia Mahomet w rozdziale 56, którego tytuł Wypadek, następującemi słowy: „Przysięgam na zachód gwiazd, że to ten sam prześwietny Koran, którego pierwotwór spoczywa w zachowanéj w niebie księdze. Niechże się nikt nie waży dotykać go, wyjąwszy tych którzy są czyści. Przez niego objawił się Pan wszelkiego stworzenia. I możecież znieważać to
Strona:Koran (Buczacki) T. 1.djvu/197
Wygląd
Ta strona została przepisana.