niesiony gniewem Ali, wyrwał mu z rąk klucze, ale prorok kazał je zwrócić sędziwemu stróżowi; Otman tak czynem tym był ujęty, iż przeszedł natychmiast na wiarę Islamu.
Należało oczyścić teraz przybytek z hańbiących go bałwanów.
Skruszono ich trzysta sześćdziesiąt. Najpotęzniejszém z tych bożyszcz miał być Hobal, sprowadzony z Balka z Syrji a posiadający władzę zsyłania deszczów.
Ściany świątyni, pokrywały malowidła aniołów w postaciach cudownych kobiet. — „Aniołowie” zawołał z oburzeniem prorok „nie są tacy; dla uciechy i w nagrodę wiernych są w niebie Huryski, aniołowie zaś Boscy są za czyste istoty, by kalać się myślą niewiast ziemskich.
Malowidła starto natychmiast. — Nawet gołębice misternie wyrżnięte z drzewa, skruszył prorok własnemi rękoma.
Z Kaaby udano się do studni Zem‑Zem. Studnia ta jako pamiątka Agary i Izmaela nie tkniętą została. Za zbliżeniem się Mahometa do studni, podał mu wuj Al‑Abbas dzban pełen wody.
Na pamiątkę tego pobożnego czynu, naznaczył go stróżem czaszy przy studni; dostojeństwo to święte piastuje dotąd ród Al‑Abbasa.
W południowéj godzinie, z wierzchołka Kaaby zwołano wiernych na modlitwę. Po odprawieniu wszystkich tych obrządków, zajął prorok miejsce na wzgórzu Al‑Safa, u którego stóp przeciągali mieszkańcy Medyny, składając mu przysięgę na wierność, oraz wyrzekając się bałwanów. — Chwilę tę przepowiedział Koran, „Bóg zesłał apostoła z religją prawdy, by ją wyniósł nad wszystkie inne.
Zaprawdę ci co mu przysięgają; przysięgają temu samemu Bogu.” Stojąc u szczytu potęgi i chwały, odrzucił prorok wszelką cześć oddawaną królom. „Czemu drżysz?” spytał człowieka zbliżającego się doń lękliwie, „czego się lękasz? nie jestem królem, ale synem korejszyckiej niewiasty.”
Gdy przed nim stanęli dumni i groźni niegdyś naczelnicy korejszytów, rzekł im surowo; „Cóż z rąk moich spodziewać się możecie?” „Litości” odpowiedzieli „litości! wspaniałomyślny bracie, litości synu wspaniałomyślnego rodu!” „Niech i tak będzie” zawoła
pogardliwie prorok. „Precz z moich oczu. Jesteście wolni!” Między niewiastami składającymi przysięgę była Henda żona Abu‑Safiana. — Przebrawszy się, tuszyła sobie iz nie będzie poznaną, ale gdy
Strona:Koran (Buczacki) T. 1.djvu/122
Wygląd
Ta strona została przepisana.