Strona:Koran (Buczacki) T. 1.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Poprzedzał go żarliwy Abu-Beker, ubrany w czerwony kaftan i biały turban; płaszcz miał zwinięty na ręku, by ukazać czerwone sandały.
Za zbliżeniem się proroka, tajemnicza trwoga opanowała zgromadzenie. Uroczysta cisza panowała wokoło. Nawet bydlęta, rżące konie, ryczące wielbłądy i osły zamilkły.
Sędziwy Habib, przyjął go łaskawie, „Mówią, że się głosisz prorokiem, zesłanym od Boga, spytał go, jestże to prawdą?“
„Tak jest, odrzekł Mahomet, Bóg mię natchnął bym prawdziwą głosił wiarę.“
„Dobrze,“ mówił daléj chytry mędrzec, „ależ każdy prorok stwierdził cudami posłannictwo swe: Noe miał tęczę; Salomon tajemniczy pierścień, Abraham ogień pieca, któren stał się chłodnym na jego rozkaz; Izaak baranka, co w jego miejscu poświęcony w ofierze został; Mojżesz miał cudowną laskę; Jezus wskrzeszał umarłych, uciszał jedném słowem burzę. Jeśliś więc prawdziwy prorok, daj nam tego dowód.“ Zadrżeli na te słowa uczniowie Mahometa. Abu-Jal zaś klasnąwszy w ręce, począł wychwalać mądrość Habiba, ale prorok powściągnął go szyderczo. „Milcz, zawołał,“ nie hańb twéj rodziny i plemienia.“ Następnie spokojnie zwrócił się do Habiba.
Pierwszym zażądanym od niego cudem było, odgadnienie przedmiotu ukrytego w namiocie księcia, i powodu, któren go do Mekki sprowadził.
Mahomet, głosi podanie, schylił się do ziemi, i począł kreślić znaki tajemnicze na piasku. Potém podniosłszy głowę, odrzekł: Habibie, przywiodłeś tu córkę Satibę: głuchą, niemą, kulawą i niewidomą, w nadziei że uzyskasz pomoc z Nieba. Spiesz do namiotu, mów do niéj, i słuchaj co ci powie, a z tego, wiedz, jak Bóg jest potężny.“
Usłuchał go Habib, na progu spotkał córkę, z roztwartemi ramiony, z radością błyszczącą w oku, zdrową, a piękniejszą niż księżyc jasnéj nocy.
Drugi cud zażądany od Habiba, był stokroć trudniejszy. Zażądał by w jasne południe, cicmnoście pokryły niebo, i księżyc zstąpił na wierzchołki Kaaby.