Strona:Kołysanka jodłowa.djvu/19

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    PIEŚŃ O ZAGŁADZIE


    Jak lekko, żwawo skacze rtęć
    I rośnie słupek w termometrze —
    Trzydzieści siedem, kresek pięć!
    Ach, tak niewinnie się zaczyna!
    Tylko oddechy coraz prędsze,
    I pod oczami sine piętna...
    Jak po drabinie rtęć się wspina,
    Po kreskach — srebrna, obojętna...

    Tylko się oczy stają większe,
    Tylko oddechy coraz prędsze,
    Język oblepia gęsta ślina,
    I nagle zjawia się plwocina.
    Słodkawo-kwaśna, zielonkawa,
    Jak lekko, dobrze się odpluwa,
    A słupek rośnie w termometrze,
    Skacze, a potem się posuwa
    Kreska po kresce, w górę wspina
    W rureczce szklanej srebrna lawa...
    Wiemy nadchodzi Jej godzina!