Strona:Klemens Junosza - Zagrzebani.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

śmiertelność uczucia, które nierozdzielnem, nierozłącznem jest z duszą. Fantazya ludu widzi nieraz ducha matki, jak zstępuje do dziecięcia, widzi jakieś postacie błądzące wśród kurhanów i starych cmentarzysk; twierdzi, że przychodzą one na ziemię do miejsc, w których żyły — i bądź to jęczą i cierpią za popełnione błędy, bądź otaczają niewidzialną opieką uciśnionych i cierpiących. Śmierć, wedle fantazyi ludowej, nie rozcina węzła, jaki człowieka z ziemią łączył, grób nie jest ostateczną pieczęcią życia...
Pan Karol przerwał te słowa.
— Fantazya, proszę pani, fantazya... bez zaprzeczenia piękna i bogata, ale tylko fantazya. Materyał dla poety, lecz praktyczny rozum nie może wytworów wyobraźni brać na seryo. Upiór lub widmo, jakie chłop widzi w swej wyobraźni prostaczej, to jeszcze nie dowód, mogący kogo przekonać. Ja bo nie widzę ani widm, ani duchów — nie mam szczęścia do takich nadprzyrodzonych przedstawień, a jeżeli pani chce mnie przekonać, że istnieje jakiś, jak pani twierdzi, nierozerwalny związek pomiędzy oraczem i rolą, a mówiąc zwykłym językiem, pomiędzy bokami robiącym gospo-